W związku z tym, zanim posadziłam cukinię, wykopałam dołki, do których wsypałam żyzną ziemię przywiezioną zza drewutni. Wysiłek wart zachodu, bo miejsce przy rzece dobre jest o tyle, że jest słoneczne i zaciszne oraz blisko do rzecznej, ciepłej, zielonej, ustanej wody, a cukinia potrzebuje dużo wody.
Wybaczcie, że nie zrobiłam zdjęć sadzonkom przed wkopaniem, ale nie miałam czasu, a teraz siły by schodzić na sam dół ogrodu.
Jest już 17.30, a ja dopiero skończyłam pracę i jestem zmęczona.
Na sam koniec ogrodowego dnia namoczyłam jeszcze nasiona do skiełkowania, bo znalazłam inne odmiany cukinii i dyni, których jeszcze nie siałam.
Zanim weszłam do domu przykryłam nasiona, bo okazuje się, że ptak czarno-szary przylatuje i kradnie różne rzeczy z podwórka i z ogrodu i tym razem zginęło sitko do konewki. Ptak był widziany dokładnie w tym miejscu, gdzie sitko leżało i sitka nie ma. To ten sam ptak co mi ukradł mydło.
INDIANKA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz